poniedziałek, 25 lutego 2013

Zapiski poczatkujacego "managera"

Tak de facto to ja nawet nie jestem managerem. Jestem program officerem ale w mojej funkcji zawiera sie samodzielne dzialanie, podejmowanie decyzji, przewodzenie i egzekwowanie. I sporo dyplomacji miedzykulturowej. To o czym chcialam dzis napisac to kwestia dziekowania ludziom i doceniania ich pracy.

Otoz wpadl mi w rece  numer Harvard Business Review. W Polsce nigdy bym go nie kupila, bo jest strasznie drogi, w Kabulu nigdzie tego nie sprzedaja ale widac ktos musial przywiesc do biura z "normalnego swiata" bo HBR lezal sobie na polce ksiazek "do wziecia". 

HBR mowi, ze ludzie beda pracowac dobrze i wytrwale jezeli sie im pokaze, ze robia postep i ze ich praca jest wazna. 

Dokladnie! Jezeli ktos mowi Ci, ze to co robisz ma znaczenie, ze jest wazne (dla firmy, dla projektu, dla rozwoju wydarzen) od razu chce sie pracowac. Tak samo kiedy mowisz superwizorowi, ze dziekujesz za jego rada, bo ci pomogla (nie z kazdym dziala, ale generalnie tak). Ale ludzie ktorzy sa w hierarchii nizej no po prostu musza slyszec, ze to co robia jest wazne. Zwlaszcza jezeli robia prace administracyjna czyli stresujaca i malo satysfakcjonujaca (wg. mnie). I trzeba tez chwalic prace grafikow. Skupiac sie na pozytywach. Konczyc maila pozytywnym stwierdzeniem. Pytac podwladnych/przelozonych co o "tym" mysla. To takie wazne. Wtedy czuja sie zaanazowani. I wszyscy razem przezywamy przygode tworzenia/implementowania projektu. I to jest wazne, a my patrzymy na siebie jak na zdobywcow i bohaterow. Kazdy z nas. A projekt dobrze sie uklada i wszyscy sa szczesliwi. A przynajmniej zadowoleni :)  

Co o tym myslicie? 

2 komentarze:

  1. zgadzam sie, jednak do pewnego stopnia.kiedys powiedzialabym,ze sie zgadzam w zupelnosci,ale teraz jest troche inaczej.

    w mojej firmie, a nie podam nazwy, tylko powiem,ze jest to korporacja amerykanska.jest u nas mnostwo projektow, co chwila wymyslaja cos nowego.nasz szef zostal zatrudniony po to, by nas w teamie motywowac.czasem do szalu mnie doprowadza szoim entuzjazjem.bo nie oszukujmy sie, nie kazdy projekt jest life-changing i dobry dla mnie i moje rozwoju wlasnego:-)

    niemniej jednak, generalnie, tak ogolnie, zgadzam sie z tym co mowisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrazam sobie ze latwo mozna przesadzic z entuzjazmem. Zwlaszcza jezeli Wasz szef zostal zatrudniony zeby Was motywowac, a nie od Was egzekwowac. To zupelnie inne spojrzenie niz to ktore ja znam z doswiadczenia i to rowniez bardzo ciekawe.
      Moje doswiadczenie podpowiada mi, ze kiedy duzo pracujesz i bardzo sie starasz, ale caly czas jest Ci powtarzane jak malo Twoja praca znaczy + przelozeni Cie nie szanuja, to mimo tego ze mozna miec samozaparcie osla - motywacja po prostu spada. Najbardziej bawia mnie szefowie ktorzy uwazaja, ze chodzi tylko i wylacznie o pieniadze i nie wazne jest nic innego. Placa Ci wiec do nich nalezysz. I nie nalezy Ci sie szacunek. Bo to nie bylo czescia kontraktu.

      Usuń