sobota, 23 marca 2013

W domu

Po dziewieciu miesiacach siedze na moim zielonym lozku i pracuje. Tak, mam urlop, ale musze cos skonczyc zanim zaczne sie cieszyc urlopem. A moze po prostu przestane sprawdzac maila. Wylaczylam Afganski telefon, ktory jak na zalosc jakims cudem dziala w Polsce. Wczesniej nie dzialal. Chcialambym skoczyc to co zaczelam pisac na wysokim standardzie zanim wyjechalam, a nie moge bo nie mam orginalnego worda na moim prywatnym kompie. Nie moge go zainstalowac bo moj fantastyczny winows 8 jest najwieszym shitem swiata. Szkoda, ze sie nie moge cieszyc ze tu jestem bo musze pracowac. 

wtorek, 19 marca 2013

Kamien na skorpiony

O tym, ze skorpiony tu wystepuja wiedziala od dawna - moj byly szef zostaf ukaszony przez jednego. Zawiezli go do szpitala i w sumie nic mu sie nie stalo ale bolalo strasznie.
Pewnego wieczoru - okolo tydzien temu - znalazlam w naszym pokoju skorpiona. Malego, czarnego - niebezpiecznego. Filip sie upiera, ze to nie byl czarny, ale ja wiem swoje. Czarne - te naprawde niebezpieczne. Dowiedzialam sie, ze skorpiony w Kabulu nie zabijaja bo maja za slaba trucizne. Jest tu za wilgotno. Ale wilgotno jest teraz - na wiosne, lato jest dalekie od wilgotnosci. Wydaje sie wiec ze nie pozostaje nic innego jak zabezpieczyc sie przed skorpionami. Podejmiemy metody konwencjonalne i niekonwencjonalne. Wypryskamy dom - co przyda sie tak czy siak skoro znalazlam w lazience 5 cm karalucha, co do metod niekonwencjonalnych....

Zawsze mialam sklonnosc do poznawania wiedzy "ludowej", do tradycyjnych metod znalezionych na wsi. Pamietam jak poznalam mezczyzne ktory modlitwa leczyl ukaszenia zmiji na Ukrainie. Albo slawetna pania Lube ktora zdjela ukrok z mojej kolezanki. Teraz przyszedl czas na Afganski kamien na skorpiony. Podarowal mi go moj kierowca, ktory pochodziz porowincji Logar:
- W mojej prowincji jest bardzo sucho, wiec mozesz zabic nawet i piec skorpionow podczas jednej nocy. Z doswiadczenia i tradycji wiemy co zrobic zeby skorpiony nie zadlily. Trzeba miec taki specjalny kamien z Indii z Parman. Jezeli masz taki kamien w domu to one beda wychodzic, ale nie beda zadlic. Beda go czuc i beda gotowe na smierc.

Dzisiaj dostalam ten kamien. To kawalek gliny lub cegly. Nie mozna lekcewazyc wiedzy ktora pochodzi z tej ziemi, tradycju jak sobie radzic. A kamien na szafce nie zaszkodzi. 

niedziela, 17 marca 2013

Normalnosc

Rzeczy w tym miescie i tym kraju naprawde nie sa normalne. Co to znaczy normalne? Gdzie jest ta normalnosc? W Polsce? Z bezrobociem i glodowymi placami? A moze w US gdzie ludzie maja nieplatne internshipy bo ponoc nie ma "entry level jobs". A moze Ukraina jest normalna z szalejaca korupcja i procesami "politycznymi"? A moze Watykan z nowym papiezem.

Moze normale zycie polegalo na tym, ze szlo sie do Szuflady na piwo? A moze na tym, ze sie uczylo do egzaminow. A moze na tym ze sie zasuwalo na rowerze do domow ankietowanych, robiac wywiady/ankiety, jak pracowalam w agencji badawczej? A moze normalne byly kawiarnie gdzie sie szlo na na kawe... Czy to bylo normalne? A moze znajomi? Moze przyjaciele to normalne zycie. A moze raczej to to, ze sie jezdzi komunikacja miejska.

Z czasow normalnosci pamietam "niepewnosc". Niepewnosc co bedzie ze mna w przyszlosci, bo przeciez w Polsce jest tak ciezko o prace dla "humanistow". I taki niedostatek pewnosci, ze mimo ze jest tak dobrze, to ze bedzie dobrze. Raczej spodzewanie sie jakiegos kryzysu badz katastrofy. Na przyklad polegajacej na zarejsetrowaniu sie w urzedzie dla bezrobotnych. Ktore w gruncie rzeczy chyba katastrofa nie jest - tylko rozwiazaniem. Dla osob ktore tego potrzebuja - dobrym rozwiazaniem.

Tak naprawde praca w Kabulu byla moja pierwsza praca po studiach, taka ktorej nie dzielilam ze studiowaniem. Moj pierwszy dom, nie studencki, nie rodzinny, a wlasny - to wlasnie w Kabulu.

Pierwsza praca ktora naprawde lubie i pierwsza mala stabilizacja. W Afganistanie. Daleko od Polski.

Mysle, ze bede niedlugo zbierac sie na urlop. Zobaczyc jak tam wyglada to normalne zycie. Co robia ludzie. Jak im sie wiedzie. I mam pewna niepewnosc w sobie - co dla mnie tak naprawde jest normalnoscia.

środa, 13 marca 2013

Victoria

A wiec tak, a wiec to naprawde. Byla msza za jej dusze i nie odpisuje na facebooku. Chcialabym sie ludzic, ze zrobila nam taki makabryczny zart - przeciez miala to swoje przewrotne poczucie humoru.... Nie nigdy nie zrobilaby takiego zartu. Victoria byla dobrym czlowiekiem, nie pozwolilaby nam wierzyc ze cos jej sie stalo kiedy nic sie nie stalo. Stalo sie. To tylko ja nie umiem sobie z tym poradzic.

Juz w to wierze. Ale jeszcze nie do konca. Jak to mozliwe. Ona byla w Polsce. W Polsce nic zlego sie nie dzieje - nie ma bomb i skorpionow. A jej juz nie ma.

Pisalysmy razem poezje i opowiadania. Jakbylysmy male i dorastajace rozmawialysmy godzinami. Przyjaciolki z dziecinstwa.

Grala na harfie. Byla dobra i lepsza. Szczyt uporu.

Nawet nie moge sie gniewac na nikogo, chociaz wiadomo kto ja nam odebral.

Nie bede o tym myslec.

Bede myslec o tym jaka byla wspaniala. Silna, inteligentna, uparta jak nie wiem co. Oczytana ponad wszystkie standardy. I grala na harfie, ze jak teraz znacznie grac to sie wszyscy w niebie beda wstydzic, ze tak nie umieja. Kochala kraje hiszpanskojezyczne, Hiszpanie, Meksyk. Na zdjeciach z Meksyku wyglada na superszczesliwa. Owoce morza, tequila i flecista ktory wydaje sie byc zabawnym gosciem. Studjujac polonistyke i harfe byla plynna w hiszpanskim. Utalentowana.

No i poza tym... pisalysmy razem pamietniki, bylysmy na obozie...  Niewyobrazalam sobie ze moze jej nie byc.
Vici. Wkurzala sie jak tak sie na nia mowilo. Victoria - podkreslala. Przez V i C. Dumna.

I nie mam slow na podsumowanie. Moja przyjaciolka z dziecinstwa odeszla w okolicznosciach ktore nigdy nie powinny byly sie zdarzyc. Moje serce tonie w zalu.