środa, 24 kwietnia 2013

Jeszcze jeden dzien deszczu

Mysle o naszej wspanialej pogodzie w Kabulu. Od kiedy wrocilam z wakacji ciagle pada. To nalepsza wiesc ktora moze mnie obodzic to - tak - jeszcze wciaz pada. W zeszlym roku o tej porze slonce palilo juz zbocza Gory Telewizyjnej. I zdaje sie w tych dniach kwietnia byl ten wielki atak RPG. W tym roku coraz wiecej zieleni pojawia sie wszedzie. Powietrze jest czyste. Smog nie dokucza. Nikt tez niczego nie atakuje.

Juz kiedys pisalam o tym, ze Afganczycy uwielbiaja deszcz. Ze ich relaksuje. Myslalam sobie, ze to dlatego, ze skoro maja przez 90% roku dni sloneczne to to po prostu mila odmiana. Teraz rozumem to glebiej. Podczas deszczu "Talibowie spia". Jak mowi K. "Pewnie zwiazki zawodowe e terrorystow samobojcow zabraniaja im pracowac kiedy pada".

Ding ding - sms przyszedl. Zagrozenie w Shar-e-Naw - to dzielnica w ktorej jest moje biuro. Well, ok. Ja sie nigdzie nie wybieram, siedze sobie w moim pokoju i pracuje. Patrze na deszczowe chmury majac nadzieje, ze nas ochronia. Jak kolwiek glupio to brzmi.

Update:

Skonczyla sie burza a zaczelo sie TRZESIENIE ZIEMI. Ale takie, ze to po prostu szok. Szyby trzeszczaly. Bujalo mna, stolem, krzeslami, wszyscy sie niezle wystraszyli i razem orzekli, ze to bylo najsilniejsze trzesienie w Kabulu w ich zyciu. O KURCZE. 

1 komentarz: