środa, 26 czerwca 2013

Brutalne prawo sztucznego usmiechu

Dzisiejsza sytuacja spowodowala, ze plonelam rumiencem wstydu. Ale nie dla siebie, tylko za mlodego swietnego Afganczyka, ktory prezentowal przed szanownym miedzynarodowym zgromadzeniem dokonania swojej organizacji jako tej ktora otrzymala sub-grant. Szanowne zgromadzenie zawieralo w sobie glownych grantodawcow i to bylo wazne, zeby miedzy innymi mlody czlowiek przedstawil swoja prace tak zeby sie grantodawcy spodobalo. Ale on zrobil cos po za kanonem. Chcial przedstawic naprawde swoja organizacje, pokazac jakie sa efekty jej pracy do ktorych naleza warsztaty dla mlodziezy - rozne, niektore o blogowaniu, inne o wyborach prezydenckich, inne o social media. Byly tez warsztaty poetyckie. Afganczycy kochaja poezje. Mlody czlowiek chcial przeczytac wiersz napisany przez uczestniczke warsztatow. Szanowne zgromadzenie ofukalo go, ze nikogo nie interesuje poezja, bo my tu mamy do omowienia, co sie dzieje w naszym projekcie. No i tak, to prawda. Ale z drugiej strony... Czy naprawde cos by sie stalo gdybysmy po prostu wysluchali tego okropnego wiersza do konca? Nic, po za tym, ze mlody czlowiek czulby sie doceniony. Ale wiem, ze stawki godzinowe "bardzo waznych ludzi" sa tak wysokie, ze moze szkoda chocby dwoch minut na cos co nie jest wypielegnowana kurtuazja prowadzaca do zakonczenia projektu. Mlody czlowiek chcial byc, kurcze, ludzki. A tu trzeba byc profesjonalnym. I wyobrazam sobie, ze Ci wszyscy wazni ludzie ze swoimi usmiechami wydawali mu sie ok, mili - a on po prostu chcial im przeczytac ten wiersz. Nie wiem czy dzis sie nauczyl, ze takie usmiechy nie akceptuja niczego innego niz to co w konwenansie. 

2 komentarze:

  1. Taaa... Świetnie to ujęłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki jest właśnie świat pieniądza. Nienawidzę tego wyścigu szczurów i maratonu dla kasy, nie rozumiem jak można nie cieszyć się życiem codziennym... no, ale taki świat jest - RÓŻNY.

    Niby wszyscy jesteśmy równi, a niektórym się wydaje, że są ważniejsi. życie to zweryfikuje;)
    uściski
    Gosia.

    OdpowiedzUsuń