wtorek, 4 czerwca 2013

Dlaczego moje zycie w Kabulu jest dla mnie dobre?

To proste. Dlatego, ze ciagle dostaje przypomnienia jak latwo moge stracic wszystko co sobie pokuladalam. I dlatego ciagle pamietam jakie to co mam jest niezwykle i cenne.

Dzisiaj moje serce stanelo na ulamek sekundy kiedy nie bylam juz pewna czy ja i Filip bedziemy razem w Kabulu. Czy moze jedno z nas bedzie musialo wyjechac. To nie chodzi o wybor ktore ktores z nas by podjelo - bo oboje chcemy tu byc, byc razem i pracowac - ale o to, ze czasem nie mamy wplywu na rzeczy ktore dzieja sie w okol nas. To byl falszywy alarm, ale przez kilka godziny naprawde myslalam, ze bede musiala tu zostac sama. To nie bylo mile. Ale uswiadomilo mi dwie rzeczy:

1) To ze jestesmy razem, to ze skoordynowalismy nasze zycia w taki sposob zeby byc razem w KABULU, to ze chcielismy dokonac tych staran i wyborow jest praktyczne cudem. Ze dostalismy prace, ze wytrzymalismy bez siebie/ze soba te pierwsze 9 miesiecy kiedy ja tu bylam a on nie. Udowodnilismy niesamowity hart ducha i ze jak sie naprawde, naprawde chce - to mozna. Tak uwazam.

2) To, ze oboje pracujemy w KABULU w naszych wymarzonych pracach jest najbardziej przedziwna rzecza na ziemi. Ludzie wyjezdzaja do "normalny miejsc" po "dream jobs", a my dostalismy nasze w jednej z najdziwniejszych lokalizacji na ziemi. I teraz uwaga: ja jestem Media/Research a on robi..... Panele Sloneczne. Ludzie o skrajnie roznych zainteresowaniach i obszarach pracy. A jednak - udalo sie. I wierzcie mi: nie bylo latwo. "Latwo" to ostatnie slowo ktore mozna powiedziec o ostatnich dwuch latach.

Kiedys mialam takie podjescie do moich sukcesow, do rzeczy ktore mi wychodza, do rzeczy ktore dobrze mi sie dzieja lub przydazaja, zeby sie z nimi nie obnosic publicznie, bo moge zapeszyc. Moge sprowadzic nieszczescie na moje szczescie. Ale juz tak nie postepuje. Chce sie cieszyc tym, ze dzis w tym dniu moj zycie jest dla mnie tak laskawe, ze moge siedziec w kabulskiej Flower Street Caffee, sluchac jak Filip mamrocze jakies rzeczy o panelach wypelniajac excela i pic zielona mocna herbate. 

5 komentarzy:

  1. Olu - Zapraszamy na nasz blog po odbiór nagrody Liebster Blog Award :)
    Gratulujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu, już przeczytałam trochę wpisów z Twojego archiwum i na pewno przeczytam resztę. Bardzo, ale to bardzo spodobała mi się Polka w Afganistanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki serdeczne - ja tez czytam Twojego bloga! Jak bedziesz miec "1 odwiedzajacy z Afganistanu" - to to ja :))

      Usuń
  3. Witaj Olu,

    Fantastycznie było znaleźć Twojego bloga. Ciesze się ogromnie, że możesz "siedziec w kabulskiej Flower Street Caffee, sluchac jak Filip mamrocze jakies rzeczy o panelach wypelniajac excela i pic zielona mocna herbate" Małe, a jakże ważne momenty na które składa się nasze życie.

    Olu, nie moge znaleźć na blogu kontaktu bezpośredniego do Ciebie, a zależałoby mi na kontakcie z Tobą (o ile nie masz nic przeciwko temu). W dużym skrócie: po czterech latach podróży po świecie wracam powoli do kraju przez te same rejony w których Ty popijasz zieloną herbatę. Urzekło mnie i rozbawiło nieco, że ze wszystkich miejsc, w których byłam i spotkałam może w sumie 10 rodaków, właśnie w Kabulu siedzi Polka.

    Jeśli miałabyś ochotę na spotkanie albo na wymianę listów, to będę Ci wdzięczna za kontakt na jalanjalan[małpa]katarzynatolwinska.com Z góry bardzo dziękuję za odzew i życzę powodzenia!
    Kasia

    http://www.katarzynatolwinska.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kasiu, napisalam Ci maila - bedzie mega Cie goscic, wpadaj do Kabulu :)

      Usuń