sobota, 25 lutego 2012

Protesty i przemoc

Wczoraj zycie okazalo sie dla mnie laskawe. Dostalam w glowe lodem, a nie na przyklad kamieniem. W skron, a nie w oko. Bardzo sie ciesze, ze nic mi sie nie stalo. Mysle, ze wlasnie tak przychodzi smierc. Z zaskoczenia. Cos trafia cie w glowe, a potem juz nie istenieje.
Rzucal chlopak, bylo ich z siedmiu, okolo dwudziestu lat. Ubrani na zachodnia modle. Rozesmiani. Naladowani jakas taka dzika energia. Zamroczylo mnie. Zaczelam przeklinac jego matke. Federica mnie odciagnela. Srodek miasta Kabul. Wracalysmy z zakupow. Jak powiedzialam o tym szefowi zasmial sie, ze kazdy musi kiedys umrzec. A potem oddal samochod do mojej dyspozycji zebym juz wiecej nie chodzila.

Siedze sobie na parapecie mijego biura i wygrzewam sie na sloncu. Dostalam calkowity zakaz opuszczania biura na piechote. Moge poruszac sie jedynie taksowkami. Jedynie po zmroku i z dobrze zaslonietymi wlosami. Podem sa protesty majace swoje zrodlo w spaleniu Koranu. Dzis uslyszalam "Dobra, jest niebezpiecznie". No to wlasnie, serio? Witajcie w Afganistanie.

1 komentarz:

  1. uwazaj na siebie. i tak, niestety ludzkie zycie nie ma tu takiego znaczenia, jak u nas. w koncu muzulmanie wierza, ze masz z gory ustalony czas smierci i nie ma szans tego zmienic, wiec po co sie martwic, nie? ALE TY TAM DBAJ O SIEBIE!!!!!!! i jak najczesciej korzystaj z samochodu!!!!

    OdpowiedzUsuń