wtorek, 22 stycznia 2013

Nowe, refleksyjne i pointa z serem

A zatem zmiany.

Juz myslalam, ze zawsze bede do Was pisac uzywajac polskich znakow, ale nie. Moj pracowy komputer nie zgadza sie pisac s z kreska i z z kropka. 

Zmiany. 

Zmienilam prace po raz drugi. Tym razem wrocilam do mojego "fieldu" komunikacyjno-mediowego. Juz prawie mija miesiac od kiedy to sie stalo, a ja ciagle jestem "nowa", ciagle jeszcze nie wiem tak do konca co sie dzieje. Po drodze ostro sie pochorowalam na gorne drogi oddechowe, a w Kabulu powietrze jest tak zanieczyszczone (samochody, ogrzewanie drewnem i wiorami drzewnym, niesamowyty dym), ze kazda infekcja trwa 2 dluzej i dwa razy ciezej. Ale nie narzekam. Mam ubezpieczenie i lekarza firmowego. Czy moglam o czyms takim marzyc kiedy tu przyjechalam? Nie.

Ostatnio w Kabulu piekna zima. Mocne slonce. Chlodno. Nie za duzo sniegu. Ale nie jest tak ja w zeszlym roku, ze gory sniegu i czujesz ze zamarzasz. Jest pieknie. Gory w okolo miasta przykryte sniegiem. Po prostu  pieknie. Blekitne czyste niebo. Ludzie w tradycyjnych ubraniach. Roznorodnosc rysow twarzy. Galeria kolorow i odcieni. Tradycyjne plaszcze. Cwaniackie kurtki. Ociekajace bogactwem spojrzenia biznesmanow w drogich samochodach. Tak patrzysz na to wszystko i serce ci sie sciska, jakie to piekne. Ale zaraz potem mowisz sobie - Glupia, co ty. Chcesz kochac ten kraj? Wiekszosc z tych ludzi zle ci zyczy. Uwaza cie za cos niewlasciwego. Zlego. Bo jestes czym jestes - biala kobieta pracujaca. Gdyby cos sie stalo nikt by sie za toba nie wstawil. Dla nikogo nie przedstawiasz wartosci innej niz pieniadze, ktore ktos moglby dostac za okup. Dla ludzi ktorzy cie znaja, ktorzy z toba pracuja moze jestes czlowiekiem. A moze tylko kobieta. Glupia ty. Kochac Afganistan ci sie zachciewa. Otrzezwij sie i zrozum, ze jestes tu nieporzadanym gosciem. Portfelem na nogach. Ladacznica z blond wlosami. Przyjdzie lato i gdy pokazesz nadgarstki znow beda za toba wodzic glodne lubiezne spojrzenia ciemnych oczu. Nie chcesz by Afganistan lamal ci serce wiec nie waz sie go kochac.

Jestem tu juz ponad rok i sila rzeczy przywiazuje sie do miejsca. I kiedy fala dziekowa po wczorajszych wybuchach otwiera mi okno, cos sie lamie w srodku. I nie chodzi o strach, bo wybuch daleko. Ale o pewna dziwna mysl, ze jednak mnie obchodza ci ludzie i ich sprawy, nawet jezeli nikt z nich nie dal by za mnie przedartego dolara.

Skad ta gorycz? Nie ma goryczy. To tylko trudna relacja expatki i Afganistanu.

Bo tak, zycie tu jest dobre. Stac mnie na europejskie jedzenie. Moge pojsc do lekarza. Expaci mnie inspiruja i tworzymy cos w rodzaju "Kabul Family". Jest duzo dobra w okolo. I stac mnie, zeby jesc ser zolty. Ser zolty to szczyt luksusu.

Urwalam 30 minut z pracy, zeby do Was napisac. Pozdrawiam z Kabulu :)

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Marto, szkoda, ze komentarz usuniety. Zawsze to dla mnie ciekawe dostac feedback. Pozdrawiam, Aleksandra

    OdpowiedzUsuń