środa, 5 grudnia 2012

Smieci i frustracja ekspata

Nie zwracam uwagi na smieci i brud. To po prostu dla mnie czesc Afganskiego krajobraziu. Czy raczej, czesc krajobrazu Kabulu. To normalne. Przepelnione smieciami rynsztoki? Staram sie po prostu w nie nie wpadac. I staram sie za to zwracac uwage na piekno - na osniezone gorskie szczyty, na roze w kabulskich ogrodach.
Dzis jeden z moich wspolpracownikow wszedl do biura nabuzowany od stop do glow. Klapnal na krzeslo i powiedziam - "Mam dzisiajantyafganski dzien. Nie moge juz zniesc, ze tych ludzi nic nie obchodzi. Nie odbchodzi ich czy maja brudno przed swoim domem, nie odbchodzi ich nic. Wychodzac z domu widzialem jak facet wrzucal worki smieci do rynsztoka przed swoja brama. I nic go nie obchodzilo, ze ulica byla dopiero co wyromontowana i ze mogloby byc na niej czysto. Jak oni maja stworzyc panstwo jezeli nie sa w stanie zadbac o czytsosc swojego podjazdu. Mam wrazenie, ze oni tylko czekaja jak zachod z stad wyjdzie i wszystko zniszcza. Nikogo nic nie obchodzi. Tak samo nic nie obchodzi tych zagranicznych ktorzy tu pracuja bo wiedza, ze ich praca zostanie zniszczona. I tak nic nikogo na prawde nie rusza. Wszyscy tylko chca sie dorobic."
Tak, to byla lekko depresyjna tyrada. To nie jest odosobniony poglad. I jakies to takie kiepskie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz