"Are you having boy or abortion? Masz chlopca czy aborcje?" Zacytowal dzis na facebooku jeden z moich Afganskich znajomych Aladina z "Dyktatora".
Wczesniej napisal : "hooo, there is a bad news, its a girl where is the trash can :D hahhaha".
Jego znajomi zaczeli sie z tego smiac. Jakie to zabawne. HAHAHA.
Tak, ogladalam ten film. Uwazam ze ten czarny humor jest zabawny w konwencji filmu. I to zupelnie nie jest zabawne, kiedy mlodzi Afganczycy sie tym ekscytuja.
Moze to moje uprzedzenia. A moze fakt, ze wiem jak w tym kraju traktuje sie kobiety. I jak widze taka niezdrowa ekscytacje to mysle sobie, ze znalezli popkulturwe zrodlo, zeby moc cos takiego publicznie napisac.
Mysle, ze robie sie za bardzo krytyczna i ze nie mam serca do Afganczykow. Ze ich generalizuje i widze co zle. Widze, ze nawet ci fajni i wyksztalceni co po prostu z innego swiata niz ja. I tak wlasnie jest. Oni sa z innego swiata. To jest tak bardzo inna kultura, ze nie moge stawiac im standardow z naszej. Czy to oznacza rasizm czy samoobrone?
Nielubie tego uczucia, kiedy idzie na przeciwko mnie grupka mlodych mezczyzn. Czuje, ze zasady moralne sa w tym kraju inne i sciana "bezpieczenstwa" zazwyczaj przez nie budowana jest krucha jak cienkie szklo. Zasady moralne - mam na mysli to, ze ktos moze po prostu pozwolic sobie mnie skrzywdzic bo jestem blonynka z zachodu, bo jestem kobieta. Skad sie bierze to uczucie? No, sorry, ale jezeli nawet w Urzedzie Paszportowym szef urzedu stara sie zostac ze mna sam na sam i lapie mnie za reke i stara sie pocalowac... Jak mozna komukolwiek ufac?
Sytuacja wygladala tak:
Biuro wizowe. Przyjechalam odebrac wize po 4 miesiacach bujania sie z nia. Donoszenia dokumentow, ktore tak naprawde nie byly wymagane itd. Tak procedura trwa jeden dzien jezeli da sie lapowke. To nie wchodzilo w gre.
A wiec. Biuro wizowe. Jest ze mna F., Afganczyk, prawnik, ktory w naszej firmie pomaga zalatwiac wizy. F. i ja wchodzimy do biura szefa urzedu, ktory ma moj paszport i ma w nim w konu wpisac wize. Szef urzedu zadaje pytania o moje wyksztalcenie i moja prace. F. klamie w Dari, ja o tym nie wiem, bo nie zrozumialam tego co sklamal, urzednik sie wkurza i zaczyna zadawac pytania mi po angielsku, ja odpowiadam prawde. Urzednik wyprasza F. On wychodzi. Urzednik mowi, ze on nie powinien wydac mi tej wizy, ale wydaje ja tylko dzieki temu, ze jest ona dla mnie. Dziekuje. Biore paszport. On lapie mnie za reke i usiluje pocalowac, wyrywam sie i wybiegam, mowiac stanowcze NIE. Po drodze wsadzam paszport (z wiza) do kieszeni i dluga prosta. Mowie o tym F. zaraz jak znajudjemy sie po za budynkiem. Jego reakcja:
- Tylko nie mow o tym nikomu!!!!
Taka reakcja. Jakie to Afganskie. Przemoc/Zniewaga/Naruszenie przestrzeni osobistej wobec kobiety - nie mow o tym nikowu.
Moj drogi F. wszyscy o tym wiedza. Nie mam sie czego wstydzic - nie ja - ten oblech powinien sie wstydzic.
Pozniejszy komentarz B. - wydawaloby sie "spoko Afganczyka" - ze to byla taka jakby troche moja wina, bo przeciez z ta wiza byly jakies problemy. Jakie to proste. Zelazna logika, co nie?
Najlepsze jest to jak zareagowali na to ekspaci:
- Dziwi cie to? Przeciez powszechnie wiadomo jak ten czlowiek sie zachowuje wobec kobiet.
- No chyba cie to nie dziwi?
- To taka jego metoda, zeby sprawdzic czy nie jestes prostytutka, wszystko ok.
SERIO? SERIO?
Chcialabym poznac Afganczykow o ktorych pomysle, ze sa spoko. Tak serio, serio spoko. Na razie znam takich dwoch. Przytlaczajaca reszta budzi we mnie uczucia negatywne: poczucie, zechca mnie oszukac, ze nie szanuja mnie, obawe, ze zaraz ktos przekroczy jakas granice. To nie jest kraj dla kobiet, ktore staraja sie "normalnie zyc". To jest kraj dla kobiet, ktorym zawsze towarzyszy ochrona.
A co dobrego? Duzo. Po prostu poddaje namyslowi ta bardziej mroczna czesc otaczajacej mnie rzeczywistosci. Bo moze i tak - niebo w Kabulu ma kolor pieknego blekitu, moi znajomi sa wartosciowi i zajmoje sie ciekawymi rzeczami, ale to wszystko swiat ekspatow w ktorym cicho gra jazz. A tam, za brama, otwiera sie Afganistan.
Wczesniej napisal : "hooo, there is a bad news, its a girl where is the trash can :D hahhaha".
Jego znajomi zaczeli sie z tego smiac. Jakie to zabawne. HAHAHA.
Tak, ogladalam ten film. Uwazam ze ten czarny humor jest zabawny w konwencji filmu. I to zupelnie nie jest zabawne, kiedy mlodzi Afganczycy sie tym ekscytuja.
Moze to moje uprzedzenia. A moze fakt, ze wiem jak w tym kraju traktuje sie kobiety. I jak widze taka niezdrowa ekscytacje to mysle sobie, ze znalezli popkulturwe zrodlo, zeby moc cos takiego publicznie napisac.
Mysle, ze robie sie za bardzo krytyczna i ze nie mam serca do Afganczykow. Ze ich generalizuje i widze co zle. Widze, ze nawet ci fajni i wyksztalceni co po prostu z innego swiata niz ja. I tak wlasnie jest. Oni sa z innego swiata. To jest tak bardzo inna kultura, ze nie moge stawiac im standardow z naszej. Czy to oznacza rasizm czy samoobrone?
Nielubie tego uczucia, kiedy idzie na przeciwko mnie grupka mlodych mezczyzn. Czuje, ze zasady moralne sa w tym kraju inne i sciana "bezpieczenstwa" zazwyczaj przez nie budowana jest krucha jak cienkie szklo. Zasady moralne - mam na mysli to, ze ktos moze po prostu pozwolic sobie mnie skrzywdzic bo jestem blonynka z zachodu, bo jestem kobieta. Skad sie bierze to uczucie? No, sorry, ale jezeli nawet w Urzedzie Paszportowym szef urzedu stara sie zostac ze mna sam na sam i lapie mnie za reke i stara sie pocalowac... Jak mozna komukolwiek ufac?
Sytuacja wygladala tak:
Biuro wizowe. Przyjechalam odebrac wize po 4 miesiacach bujania sie z nia. Donoszenia dokumentow, ktore tak naprawde nie byly wymagane itd. Tak procedura trwa jeden dzien jezeli da sie lapowke. To nie wchodzilo w gre.
A wiec. Biuro wizowe. Jest ze mna F., Afganczyk, prawnik, ktory w naszej firmie pomaga zalatwiac wizy. F. i ja wchodzimy do biura szefa urzedu, ktory ma moj paszport i ma w nim w konu wpisac wize. Szef urzedu zadaje pytania o moje wyksztalcenie i moja prace. F. klamie w Dari, ja o tym nie wiem, bo nie zrozumialam tego co sklamal, urzednik sie wkurza i zaczyna zadawac pytania mi po angielsku, ja odpowiadam prawde. Urzednik wyprasza F. On wychodzi. Urzednik mowi, ze on nie powinien wydac mi tej wizy, ale wydaje ja tylko dzieki temu, ze jest ona dla mnie. Dziekuje. Biore paszport. On lapie mnie za reke i usiluje pocalowac, wyrywam sie i wybiegam, mowiac stanowcze NIE. Po drodze wsadzam paszport (z wiza) do kieszeni i dluga prosta. Mowie o tym F. zaraz jak znajudjemy sie po za budynkiem. Jego reakcja:
- Tylko nie mow o tym nikomu!!!!
Taka reakcja. Jakie to Afganskie. Przemoc/Zniewaga/Naruszenie przestrzeni osobistej wobec kobiety - nie mow o tym nikowu.
Moj drogi F. wszyscy o tym wiedza. Nie mam sie czego wstydzic - nie ja - ten oblech powinien sie wstydzic.
Pozniejszy komentarz B. - wydawaloby sie "spoko Afganczyka" - ze to byla taka jakby troche moja wina, bo przeciez z ta wiza byly jakies problemy. Jakie to proste. Zelazna logika, co nie?
Najlepsze jest to jak zareagowali na to ekspaci:
- Dziwi cie to? Przeciez powszechnie wiadomo jak ten czlowiek sie zachowuje wobec kobiet.
- No chyba cie to nie dziwi?
- To taka jego metoda, zeby sprawdzic czy nie jestes prostytutka, wszystko ok.
SERIO? SERIO?
Chcialabym poznac Afganczykow o ktorych pomysle, ze sa spoko. Tak serio, serio spoko. Na razie znam takich dwoch. Przytlaczajaca reszta budzi we mnie uczucia negatywne: poczucie, zechca mnie oszukac, ze nie szanuja mnie, obawe, ze zaraz ktos przekroczy jakas granice. To nie jest kraj dla kobiet, ktore staraja sie "normalnie zyc". To jest kraj dla kobiet, ktorym zawsze towarzyszy ochrona.
A co dobrego? Duzo. Po prostu poddaje namyslowi ta bardziej mroczna czesc otaczajacej mnie rzeczywistosci. Bo moze i tak - niebo w Kabulu ma kolor pieknego blekitu, moi znajomi sa wartosciowi i zajmoje sie ciekawymi rzeczami, ale to wszystko swiat ekspatow w ktorym cicho gra jazz. A tam, za brama, otwiera sie Afganistan.
o jak ja Cie rozumiem!!! tez czesto zastanawiam sie, czy oceniajac innych wedlug wlasnych standardow probuje zachowac wlasna tozsamosc,uwazajac ze zostalam dobrze wychowana i pomimo starania zachowania otwartego umyslu pewne rzeczy uwazam za zle, czy niedopuszczalne, czy po prostu jestem zwykla rasistka.
OdpowiedzUsuń3maj sie
Nawet nie wiesz ile Twoj komentarz dla mnie znaczy. Dzieki.
OdpowiedzUsuń