Siedze sobie w Design Center w Kabulu. Jednej z restauracji lubianej tak przez expatow. To niesamowicie zaprojektowane miejsce, ktorego wlascicielem jest architekt/artysta/dekorator, ktory studiowala w Stanach i we Wloszech, tam tez pracowal a obecnie projektuje dywany i domy bazujac na tradycyjnym Afganskim stylu. Poloczonym z nowoczesnym luksusem. Designer nosi sie calkowicie europejsko. Siedzi naprzeciwko mnie przy innym stoliku i tlumaczy fantastycznie pieknej amerkance roznice w wykoczeniach patu zwanej tez kalifa - czyli cos co mozemy nazywac tradycyjnym afganskim kocem-plaszczem. Ten czlowiek o lokalnym designie wie wszystko. Ma niesamowita umiejetnosc troski o detale. Design Center - restauracja - zaprojektowana jest jak tradycyjny Afganski dom ze scianami z cegly i blota, wnekami na lampy oliwne i wewnetrznym rynkiem ktory w lecie przyslaniaja bambusowe plachty, a obecnie otwiera sie nad nim blekitne niebo. Jezeli nie byliscie w Afganistanie - niewidzieliscie takiego blekitu. Blekitu Afganskiego. Gdzies pomiedzy kolorem Lapis Lazuli i Turkusu. Najczystszy blekit swiata.
Etniczne materialy pokrywaja sofy. Rzezbione drewniane stoliki przykryte szklem. Miedzynarodowe grupki dyksutujace po francusku i po angielsku. Cicho grajacy jazz, przelatujace wojskowe samoloty i unikalnie w Afganistanie - dobra latte. Czas popracowac. Moze w miedzyczasie moje peach pie przydzie.
Etniczne materialy pokrywaja sofy. Rzezbione drewniane stoliki przykryte szklem. Miedzynarodowe grupki dyksutujace po francusku i po angielsku. Cicho grajacy jazz, przelatujace wojskowe samoloty i unikalnie w Afganistanie - dobra latte. Czas popracowac. Moze w miedzyczasie moje peach pie przydzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz