poniedziałek, 2 lipca 2012

Working time

W Afganistanie ludzie pracuja znacznie wiecej niz w Polsce. Zacznijmy od 6 dniowego tygodnia pracy. Dwa dni weekendu maja tylko pracownicy ambasad, advisorzy w ministerstwach i niektorzy pracownicy NGOsow. Z mojej prespektywy (osoby, ktora przez trzy tygodnie przed urlopem nie miala wolnego dnia + po urlopie jeden), ludzie, ktorzy pracuja w Polsce maja baaaaardzo duzo wolnego czasu. Aha. Jeszcze fakt, ze Wy tam pracujecie po osiem godzin dziennie, a ja nigdy nie pracuje mniej niz dziesiec. Ale nie marudze. C'mon. Tylko Wam mowie, jak jest.

Co sie robi po pracy? Wczoraj zrobilismy sobie nocne kino letnie. Slovak i Mexican ustawili projektor u siebie w ogrodzie, wyniesli poduchy, drewniane siedzisko i ogladalismy kreskowke Monsters vs Aliens. Pol roku nie bylam w kinie, wiec "wielki ekran" mnie wessal. Kiedy nadeszly napisy koncowe okazalo sie, ze obaj moi towarzysze chrapia! Co by nie bylo, dla mnie to byla uczta kinomana.
Po filmie przyszli Irlandczyk i Nasir (Amerykanin z Kaliforni o Afganskich korzeniach), zeby ogladac final Euro, na tym wlasnie duzym ekranie. Strasznie sie fajnie zrobilo jak przyszli i nawet chcialam zostac, ale w ktoryms momencie poczulam sie tak zmeczona, ze po prostu nie dalam rady. Tasowka i dom.

Wydaje mi sie, ze juz o tym pisalam - o mojej specyficznej relacji z taksowkarzami. To moze byc caly watek na ten temat. Otoz, taksowkarze z mojej ulubionej korporacji nazywaja mnie Dahtar Blossom - Blossom Girl, poniewaz kiedys mieszkalam przy Blossom Hospital i zawsze tam ich wydzwanialam. Kiedy sie przeprowadzilam moje miejsce nazywaja Blossom House. Nie ma ono nic wspolnego z Blossom Hospital - jest po drugiej stronie Kolola Pushta Hill - ale to "Blossom" powedrowalo za mna.
W piatek nie moglam wypacic pieniedzy z bankomatu. Zjedzilismy z Puculkowantym Taksiarzem caly Kabul w poszukiwaniu bankomatu, ktory bedzie dzialal i NIC. Piatek - nawet bankomaty maja wolne. W konsekwencji wisialam mu ze 20 dolarow. Mowie mu - widzisz co sie stalo, zaden ATM nie dziala, zaplace Ci nastepnym razem, ok?
A on nie tylko, ze ok, ale ze... pozyczy mi kase! Bo przeciez wie, ze mu oddam! No bo nie moze byc tak, ze nie mam nawet afgani.
Oczywiscie bardzo grzecznie i szczerze podziekowalam. Ale zapamietalam, jeszcze sie tak nie zdarzylo, zeby mi taksiarz chcial kase pozyczac.

Nie wiem kiedy to przeczytacie, ale jezeli w pracy, to zycze Wam udanego hmm... poniedzialku

5 komentarzy:

  1. heh dobre :)
    a w Afganistanie też jest wyłączany prąd? czyli można powiedzieć że więcej godzin spędza sie w pracy, ale czy ta praca jest równie efektywna jak np. w PL przy 40-godzinnym tygodniu pracy?

    OdpowiedzUsuń
  2. To zalezy czy mowimy o firmie Afganskiej czy o expackiej. Generalnie w firmach Afganskich moznaby pracowac znacznie efektywniej. A co do firmy expackich to wszystkim zalezy, wiec zasuwaja jak male samochodziki, ze tak powiem. Tak czy siak moja wczesniejsza firma byla specyficzna firma afganska i ja osobiscie pracowalam dlugo, duzo i efektywnie. Moja obecna praca potwierdza regule, ze firmy expackie sa efektywne. Po prostu. Ludziom ZALEZY. Aha. No i jeszcze - zwykle nie maja "zycia" do ktorego mogli by z pracy wyjsc.

    Co do pradu. Co znaczy "tez"? Gdzie Ci wylaczaja prad?
    W Kabulu przerwy w dostawie pradu zdarzaly sie zwlaszcza zima, co owocowalo zamarzaniem. U nas nie ma czegos takiego, ze 18 ciach, nie ma pradu. To przychodzilo niespodziewanie. I niespodziewanie zapadal mrok. W lecie jest znacznie, znacznie lepiej. Wlasciwie wylaczaja go tylko podczas burz kurzowych. I czasem na chwileczke w czasie dnia. Ale nie jest tak jak bylo w styczniu - minus dwadziescia za oknem, wiatr dmucha, pradu brak, a Ty sie trzesiesz z zimna, bo ci nie zapewnili drewna, zeby rozpalic piecyk. Bywalo i tak.

    OdpowiedzUsuń