Wprawdzie nie widzę jej wiele, bo głównie - jak zwykle - jestem w pomieszczeniach: czy to w biurze, czy to w domu to i tak jest cudownie - już prawie maj, a ja marznę w Kabulu. W zeszłym roku o tej porze włączałam już klimatyzację, a teraz w nocy jest ok 10 stopni. Wiosna jest cudna. Szkoda, że nie mam żadnych zdjęć. Góra telewizyjna jest okraszona zielenią, której nie zdołało wypalić jeszcze słońce.
Sytuacja związana z bezpieczeństwem robi się znowu trudna: policjant ochraniający szpital zabił lekarza, jego ojca i pielęgniarkę - wszystkich z paszportami amerykańskimi. Lekarza i pielęgniarkę, którzy ratowali życia nowonardzonych dzieci i ich matek. Bo byli zagraniczniakami.
Przestałam już nosić mój niebieski płaszcz z haftowanymi ręcznie wzorami - za bardzo rzucał się w oczy. Teraz tylko czerń, granat i szarość.
Ale wiosna jest piękna. Jest chłodno i można w spokoju pracować, rozmawiać z dobrymi ludźmi i oddychać górskim powietrzem, które przez deszcz jest czyste i przyjemne.
Tak więc są dobre rzeczy. Są i złe rzeczy. I takie jest teraz moje życie. Dosyć spokojne. Ustalone cele zawodowe. Życie osobiste. Długa to-do list. Kolejne oferty pracy w Afganistanie.
A czego się dzisiaj nauczyłam? Rozmawiałam dzisiaj z kimś kogo mogę nazwać moim mentorem. Nie stawiam go na piedestale, bo każdy kogo dotychczas tam postawiłam spadał z hukiem. Mentor - osoba, która wie więcej niż ja, dzieli się swoim doświadczeniem. Więc rozmawiałam z Mentorem i on powiedział mi jak widzi "krytyczne myślenie" w kontekście zarządzania.
Krytyczne myślenie, które potrzebne jest w zarządzaniu projektami polega na tym, że kiedy ustalisz sobie drogę którą pójdziesz, podejście, i idziesz nią, a potem widzisz, że to nie jest właściwa droga, zmieniasz podejście.
Proste? Tak brzmi. Ale okazuje się, że nie jest takie oczywiste. Okazuje się, że ludzie utykają na pierwszym podejściu, bo nie chcą przyznać się do tego, że podjęli decyzję która zaowocowała trudnościami. Więc brną dalej. I nie każde trudności da się rozwiązać. Czasami trzeba zmienić całe podejście.
To ciekawe, bo Mentor powiedział, że w jego pracy od 30 lat w rozwojówce widział już tyle osób które utykają nie chcąc wykonac wysiłku przyznania się przed sobą do tego, że coś nie wychodzi tak jak powinno. I o ile płacz nad rozlanym mlekiem nic nie daje, to wyjście z nowym rozwiązaniem budowanym na wiedzy z pierwszego jest właśnie TYM.
No brzmi banalnie, ale opowiedziane w kuchni w Kabulu przy kubku herbaty brzmiało jak prawdziwa poparta doświadczeniem mądrość.
Sytuacja związana z bezpieczeństwem robi się znowu trudna: policjant ochraniający szpital zabił lekarza, jego ojca i pielęgniarkę - wszystkich z paszportami amerykańskimi. Lekarza i pielęgniarkę, którzy ratowali życia nowonardzonych dzieci i ich matek. Bo byli zagraniczniakami.
Przestałam już nosić mój niebieski płaszcz z haftowanymi ręcznie wzorami - za bardzo rzucał się w oczy. Teraz tylko czerń, granat i szarość.
Ale wiosna jest piękna. Jest chłodno i można w spokoju pracować, rozmawiać z dobrymi ludźmi i oddychać górskim powietrzem, które przez deszcz jest czyste i przyjemne.
Tak więc są dobre rzeczy. Są i złe rzeczy. I takie jest teraz moje życie. Dosyć spokojne. Ustalone cele zawodowe. Życie osobiste. Długa to-do list. Kolejne oferty pracy w Afganistanie.
A czego się dzisiaj nauczyłam? Rozmawiałam dzisiaj z kimś kogo mogę nazwać moim mentorem. Nie stawiam go na piedestale, bo każdy kogo dotychczas tam postawiłam spadał z hukiem. Mentor - osoba, która wie więcej niż ja, dzieli się swoim doświadczeniem. Więc rozmawiałam z Mentorem i on powiedział mi jak widzi "krytyczne myślenie" w kontekście zarządzania.
Krytyczne myślenie, które potrzebne jest w zarządzaniu projektami polega na tym, że kiedy ustalisz sobie drogę którą pójdziesz, podejście, i idziesz nią, a potem widzisz, że to nie jest właściwa droga, zmieniasz podejście.
Proste? Tak brzmi. Ale okazuje się, że nie jest takie oczywiste. Okazuje się, że ludzie utykają na pierwszym podejściu, bo nie chcą przyznać się do tego, że podjęli decyzję która zaowocowała trudnościami. Więc brną dalej. I nie każde trudności da się rozwiązać. Czasami trzeba zmienić całe podejście.
To ciekawe, bo Mentor powiedział, że w jego pracy od 30 lat w rozwojówce widział już tyle osób które utykają nie chcąc wykonac wysiłku przyznania się przed sobą do tego, że coś nie wychodzi tak jak powinno. I o ile płacz nad rozlanym mlekiem nic nie daje, to wyjście z nowym rozwiązaniem budowanym na wiedzy z pierwszego jest właśnie TYM.
No brzmi banalnie, ale opowiedziane w kuchni w Kabulu przy kubku herbaty brzmiało jak prawdziwa poparta doświadczeniem mądrość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz