„Aleks ty robisz ten projekt, żeby mężczyźni w Afganistanie
nie bili kobiet, a jeżeli tak zrobią żeby szli do więzienia. Ale mężczyźni w
Afganistanie tego nie chcą.” – zaśmiał się Shinwari oglądając plakat ze
wskazówkami jak media mają odpowiedzialnie raportować na temat przemocy wobec
kobiet: nie podawaj imienia ofiary, nie pokazuj urazów ofiary, pamiętaj że
ofiara ma prawo odmówić wywiadu.
Zrobiliśmy niezły plakat. W trzech językach: dari, pashto i
po angielsku. A śmiech Shinwariego z którym dziele biuro brzmiał jak
międzynarodowy język „sytuacji”. To brzmiało prawie jak cień groźby. Coś czego
Shinwari nie akceptuje. I stał na tyle blisko mojego biurka, że czułam że szuka
konfrontacji.
Spojrzałam chłodno na Shinwariego. Powiedziałam mu, że to
przecież nie jest tak, że to tylko mężczyźni krzywdzą kobiety, że kobiety też
biją kobiety. I że to ważne żeby jeżeli kobieta nie zgadza się na swoją
sytuację życiową – żeby miała gdzie pójść. On nie spodziewał się, ze podejdę do
tego na chłodno. Powiedział „Aleks to jest Afganistan”. A ja powiedziałam, że
jeżeli przez to, że dziennikarze raportują odpowiedzialnie chociaż jedna
kobieta będzie miała lepszy los – to warto to wszystko robić.
Miałam wrażenie, że świat zamarzł w tym upale. Obecny przy sytuacji
Rahat skulił się na krześle. Shinwari pokrążył jeszcze chwilę. Poprawił swoją wędkarską
kamizelkę nałożoną na koszulkę wyciągniętą na jeansy. I poszedł. Patrzyłam za
nim chłodno. Rahat umykał spłoszonym spojrzeniem.
Dlaczego miałam wrażenie, że Shinwari wypowiedział swoje
zdanie? Może dlatego, że to oczywiste. Dlaczego teraz? Właśnie przez te
plakaty. Wiem to. Do tej pory Shinwari nie wiedział dokładnie czym zajmuje się
mój projekt. Teraz już wie, że jestem jedną z tych osób które chcą zburzyć jego
zastany spokój świata w którym mężczyzna jest czymś więcej niż kobieta.
No więc tak. Jakie są na to moje poglądy? Proste. Nazywam je sobie „prawem bólu” jeżeli
jakaś kulturowa praktyka, tradycja sprawia ból a tym bardziej polega na
zadawaniu bólu osobie która nie jest mną, osobie trzeciej – jest po prostu zła.
Za przykładzie zachodniej kultury? Jeżeli ja sama idę sobie przekuć uszy i to
mnie boli, ale robię to w imię tego, że chcę nosić ładne kolczyki a przez to
ścigać kanon zachodniego piękna – wszystko w porządku. Ale kiedy byłabym matką
córki, którą zawlokłabym do zakładu przekuwania uszu na tydzień przed komunią
żeby „pięknie wyglądała” a potem trzymała ją ignorując jej ryki i wrzaski
podczas zabiegu – to już jest bardzo nie tak. W sytuacji dziecka ta kwestia
jest szczególna, bo dziecko nie może aktywnie sprzeciwić się rodzicom – nawet w
naszej kulturze – nie kiedy masz 8 lat. A w Afganistanie niektóre dziewczynki
są wydawane za mąż mając właśnie lat 8.
Podczas jednego z badań – fokusowej grupy słuchającej –
zorganizowanej przez radio z którym obecnie współpracuje okazało się, że to
głównie kobiety znęcają się nad kobietami. Teściowa nad synową. To samo
wynikało – może nie, że głównie, ale że też – z 120 historii przygotowanych na
naszym projekcie przez wspomniane radio i innych Afgańskich dziennikarzy. W
szczególności, jeżeli rodziny wymieniają córki jeżeli jedną bije mąż, druga „za
karę” jest bita przez teściowych tak długo aż mąż nie przestanie bić ich córki.
Spirala się nakręca.
Złożony problem, prawda?
Dzisiaj myślałam, że mam problem. Już mi przeszło. Dobrze, że tam pracujesz.
OdpowiedzUsuńTo nie jest tak, ze problem zniknął, ale jeżeli moje pisanie pozwala Ci nabrać perspektywy to bardzo się cieszę. To nie są łatwe sprawy, ale nie można mierzyć swojego życia i swoich problemów miarą problemów tych kobiet. To są problemy niewyobrażalne. Chyba, że mówisz o spięciu w pracy - takie jak ja miałam z Shinwarim. O rrrrany ale mi ciężko przyszedł ten chłód i brak emocji!
UsuńPozdrawiam przeserdecznie!
Ola
Olu, wykonuje Pani cudowną robotę, dobrze, że są takie osoby jak Pani, które starają się pomóc tym kobietom!
OdpowiedzUsuńPs: a jak własciwie wygląda sytuacja prawna bitych kobiet? Mogą to gdzieś zgłosić, czy są jakieś ośrodki dla kobiet, które boją się wrócić do domu?
Monika
Monika, ja sama nie wiem na ile moje działania są skuteczne ale jeżeli są chociaż troszeczkę to bardzo się cieszę. Dziekuje za tak miłe słowo!
UsuńCo do sytuacji kobiet które spotyka przemoc - tak, mają gdzie sie zgłosić. Jest wiele organizacji które oferują schroniska i bezpieczne domy. Prosze spojrzeć na stronę Women for Afghan Women oraz Afghan Women Network. Znajdziez tam wiele informacji które pomogą zrozumieć opcje i możliwości.
Pozdrawiam,
Ola
Życie potrafi być okrutne dla niektórych, czasem nie wierzę, że ludziom nie jest żal tych, których krzywdzą. Przecież każdy marzy o jakimś szczęściu, spokoju. Już nie mówię o wielkiej miłości... ale chociaż szacunek i pozwolenie na to, żeby druga osoba czuła się dobrze. Taki spokój i radość ze zwykłych dni to piękna rzecz.
OdpowiedzUsuńW takich krajach cierpią nie tylko kobiety, ale także dzieci, zapewne mężczyźni też chcieliby inaczej układać sobie życie, ale rodzina ma inne plany...
Myślę, że to powoli będzie zmieniać się w każdym miejscu na ziemi, ale jeszcze nie czas na to, żeby Afganistan się zmienił. Jak na razie tamtejsi mężczyźni sami nie wiedzą, co to prawdziwe szczęście. A małżeństwo to tylko "firma" : ja Cię karmię, ty robisz resztę.
Serdeczne pozdrowienia z Polski,
Gosia.
Gosiu, bardzo dziekuje za taką refleksję. To prawda, że bardzo częścią fundamentu przemocy jest aranżowane małżeństwo. I tak jak pisałam często to nie mąż jest oprawcą a teściowa. Syn nie może przeciwstawić się matce więc jeżeli matka chce bić jego żone to to sprawa matki. Ale. Nie wszystkie rodziny są takie. Pamiętam jak na spotkaniu managerów prezentowałam ten plakat - z czysto profesjonalnej strony - pytając szanowne zgromadzenie co myślą o zawarości merytorycznej. Dwóch obecnych mężczyzn chodziło za mną później wyjaśniając, że nie wszyscy mężczyźni są tacy. Nie wszyscy używają przemocy. I ja im wierzę. Ale... jeden jest synem "komunistów", a drugi przez lata był w UK gdzie sie ożenił, a potem rozwiódł. A więc daleko im do "średniej".
OdpowiedzUsuńMałżeństwo aranżowane ma swoje plusy i też nie można winić tej instytucji. To po prostu wojna, upadek norm, bieda i brak stabilności - to wszystko rodzi przemoc.
Co do dzieci. Dzieci cierpią w patologicznych rodzinach wszedzie na świecie. Ale w Afganistanie dziewczynki są wydawane za mąż mając lat 8. I tego nie moge znieść.
Ale są historie miłości. Czułości. Ostatnio o mało co nie "wypadłam przez okno" w samochodzie, bo minęliśmy starszych państwa - on w shalwar kamizie ona w plaszczu i chuscie i.... szli za reke. Mieli z 70 - 75 lat. Albo moj "stroz" ożenił się z Hazarską pięknością w którą był wpatrzony jak w obrazek. A ona mimo, że ceremonia zaślubin na to nie pozwala i tak sie uśmiechała kiedy przy niej siedział. Albo moj IT guy które non-stop gada ze swoja narzeczona przez telefon. Powiedział mi kiedyś, że on jej słucha bo ona nie ma komu opowiedzieć co jej sie przydarzyło i że lubi jej słuchać bo ona jest tak wrażliwa że mu coś sie w sercu rusza.
Są dobzi faceci w tym kraju. Ale są też źle. I dobre babki. I złe.
I są też tacy ludzie, którzy nigdy nie byli szczęśliwi i nie wiedzą jaką radość daje uśmiech osoby którą kochasz.
Pozdrawiam z Kabulu,
Ola
Tak, ja zawsze wszystkim tłumaczę, żeby nie dziwili się, że ludzie są tak okrutni, kiedy wkoło dręczy ich okrucieństwo.
UsuńKiedyś Afganistan wyglądał przecież zupełnie inaczej.
Też nie potrafię zrozumieć dlaczego tak wcześnie wydaje się dziewczynki za mąż... to jeszcze dzieci i u nas klasyfikuje się jako PEDOFILIE. Mówi się, że to przez tą obsesję w sprawie dziewictwa i niewinności... To wygląda jakby się córek nie kochało.
To bardzo trudny temat. myślę, że to wychowanie też powoduje, że przyjmuje się określone wzorce.
Uściski,
Gosia.
Pominę (na razie) trudny i strasznie złozony problem, o którym piszesz. Bo dopiero trafiłam na tego bloga i mimo ogromu roboty "na już" posty wciągają mnie tak bardzo, że zlecenia zrobię jutro rano. No, dobra, w nocy, jak już przekopię się przez połowę postów.
OdpowiedzUsuńDzieki Rodzinku Sultanskie za czytanie :)
OdpowiedzUsuńEh... co my wiemy o takich miejscach. Żyje człowiek w kraju, którym nie szargają wojny, konflikty, seksizm, głód, huragany i oczy mruży na realia reszty świata. Jak to dobrze, że są tacy ludzie jak Ty, którzy dokładają swoją cegiełkę na tak jak mówisz "chociaż jedną kobietę". Kiedyś popatrzysz wstecz i będziesz świadoma, że coś na tym świecie zmieniłaś na lepsze, komuś pomogłaś. Podziwiam takich ludzi jak Ty, bo ja sąsiaduję z naprawdę ubogimi ludźmi, społecznościami targanymi przez przestępczość, AIDS, biedę... i robię dokładnie nic. Wstyd mi czasem czytać takie blogi jak Twój, ale z drugiej strony poza swoja mydlaną bańkę nie wychodzę. Ze strachu? Ty masz dopiero strach, ale działasz. Naprawdę pełen szacunek.
OdpowiedzUsuńA ja... może już wkrótce dorosnę do decyzji o stawieniu czoła problemom świata. Albo po prostu jednej osoby... Czuję, że zaczyna we mnie coś kiełkować, dziękuję Ci za podżeganie we mnie dalszej motywacji.
Weszlam na Twojego bloga i wiem, ze jestes coachem dla starszej od siebie kobiety - artystki. To duzo, bo pomagasz konkretnej osobie, tam gdzie ona Ciebie potrzebuje. Ja nie wiem czy ja stawiam czola problemom swiata, to pewnie tak wyglada z zewnatrz, ale naprawde tak sie nie czuje z wewnatrz :)
Usuń