Rzeczy w tym miescie i tym kraju naprawde nie sa normalne. Co to znaczy normalne? Gdzie jest ta normalnosc? W Polsce? Z bezrobociem i glodowymi placami? A moze w US gdzie ludzie maja nieplatne internshipy bo ponoc nie ma "entry level jobs". A moze Ukraina jest normalna z szalejaca korupcja i procesami "politycznymi"? A moze Watykan z nowym papiezem.
Moze normale zycie polegalo na tym, ze szlo sie do Szuflady na piwo? A moze na tym, ze sie uczylo do egzaminow. A moze na tym ze sie zasuwalo na rowerze do domow ankietowanych, robiac wywiady/ankiety, jak pracowalam w agencji badawczej? A moze normalne byly kawiarnie gdzie sie szlo na na kawe... Czy to bylo normalne? A moze znajomi? Moze przyjaciele to normalne zycie. A moze raczej to to, ze sie jezdzi komunikacja miejska.
Z czasow normalnosci pamietam "niepewnosc". Niepewnosc co bedzie ze mna w przyszlosci, bo przeciez w Polsce jest tak ciezko o prace dla "humanistow". I taki niedostatek pewnosci, ze mimo ze jest tak dobrze, to ze bedzie dobrze. Raczej spodzewanie sie jakiegos kryzysu badz katastrofy. Na przyklad polegajacej na zarejsetrowaniu sie w urzedzie dla bezrobotnych. Ktore w gruncie rzeczy chyba katastrofa nie jest - tylko rozwiazaniem. Dla osob ktore tego potrzebuja - dobrym rozwiazaniem.
Tak naprawde praca w Kabulu byla moja pierwsza praca po studiach, taka ktorej nie dzielilam ze studiowaniem. Moj pierwszy dom, nie studencki, nie rodzinny, a wlasny - to wlasnie w Kabulu.
Pierwsza praca ktora naprawde lubie i pierwsza mala stabilizacja. W Afganistanie. Daleko od Polski.
Mysle, ze bede niedlugo zbierac sie na urlop. Zobaczyc jak tam wyglada to normalne zycie. Co robia ludzie. Jak im sie wiedzie. I mam pewna niepewnosc w sobie - co dla mnie tak naprawde jest normalnoscia.
Moze normale zycie polegalo na tym, ze szlo sie do Szuflady na piwo? A moze na tym, ze sie uczylo do egzaminow. A moze na tym ze sie zasuwalo na rowerze do domow ankietowanych, robiac wywiady/ankiety, jak pracowalam w agencji badawczej? A moze normalne byly kawiarnie gdzie sie szlo na na kawe... Czy to bylo normalne? A moze znajomi? Moze przyjaciele to normalne zycie. A moze raczej to to, ze sie jezdzi komunikacja miejska.
Z czasow normalnosci pamietam "niepewnosc". Niepewnosc co bedzie ze mna w przyszlosci, bo przeciez w Polsce jest tak ciezko o prace dla "humanistow". I taki niedostatek pewnosci, ze mimo ze jest tak dobrze, to ze bedzie dobrze. Raczej spodzewanie sie jakiegos kryzysu badz katastrofy. Na przyklad polegajacej na zarejsetrowaniu sie w urzedzie dla bezrobotnych. Ktore w gruncie rzeczy chyba katastrofa nie jest - tylko rozwiazaniem. Dla osob ktore tego potrzebuja - dobrym rozwiazaniem.
Tak naprawde praca w Kabulu byla moja pierwsza praca po studiach, taka ktorej nie dzielilam ze studiowaniem. Moj pierwszy dom, nie studencki, nie rodzinny, a wlasny - to wlasnie w Kabulu.
Pierwsza praca ktora naprawde lubie i pierwsza mala stabilizacja. W Afganistanie. Daleko od Polski.
Mysle, ze bede niedlugo zbierac sie na urlop. Zobaczyc jak tam wyglada to normalne zycie. Co robia ludzie. Jak im sie wiedzie. I mam pewna niepewnosc w sobie - co dla mnie tak naprawde jest normalnoscia.
Bardzo fajny post, pobudzajacy do myslenia
OdpowiedzUsuńTez sobie zadaje to pytanie, bo jetem z polski, ale pracowalam tylko za granica. nyc i irlandia. szkoly tez za granica bo w belgii.milosc z jeszcze innego kraju bo z hiszpanii...
Moj codzienny rytm byl zachwiany milion razy, bo co normalne dla mnie, gdziekolwiek bylam w danym momencie, normalnym nie bylo
Pozdrawiam aktualnie z francji
B
:D prawdziwa kosmopolitka
Usuńchyba normalność jest raczej noszonym w sobie oswojeniem z tym co jest
OdpowiedzUsuńniż jakimkolwiek obiektywnym czynnikiem zewnętrznym
oswojenie jest tu slowem kluczowym.
Usuńa moze masz tak jak ja? ze pomimo mieszkania w dziwnym miejscu, w otoczeniu tak innych ludzi i przygladania sie ich zwyczajom czujesz sie, ze prowadzisz normalne zycie? normalne, chociaz tak odbiegajace od powszechnego rozumienia normalnosc, ale i wlasne, specyficzne, inne...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie. jak zwykle dostalam u Ciebie ,food for thoughts'
To niesamowite jak inne staje sie normalnoscia! Pewnie codziennie to slyszysz ale ... gratuluje odwagi! W sekrecie Ci powiem, ze Afganistan siedzi gdzies w glebi mojej podrozniczej duszy i coraz czesciej w wyszukiwarce pojawia sie haslo Afganistan. Nie, nie do pracy, ale zeby zoaczyc, poczuc, doswiadczyc.
OdpowiedzUsuńCzy ja moge sie pewnego dnia do Ciebie zwrocic po opinie i sugestie od Polki w Afganistanie :)?
Pozdrawiam cieplo!
Pamietaj, ze z Dubaju to tylko dwie godziny lotu i $300 round trip. Potrzebujesz tez wize, ale turystyczna to tylko formalnosc - ambasada Afgansta w Dubaju dziala bardzo dobrze wiec wsiadaj w samolot :) Lepiej predzej niz pozniej, bo nie wiadomo jak sie security sytuation zmieni.
Usuń