środa, 14 marca 2012

Indyjska obsesja zlota

Dzis pojechalam odbebrac moj paszport i wize szesciomiesieczna, dzieki ktorej bede miec prawo do wielokrotnych przyjazdow do tego kraju do wrzesnia. Teoretycznie moge tu nawet spedzic swoje urodziny, ktore wypadaja w latwiej do zapamietania dacie - 11 wrzesnia. Sadze jednak, ze tak sie nie stanie, bo narazie potwierdzilam swoj pobyt do konca maja, a potem - zycie jest pelne zagatkowych zwrotow akcji i nie wiadomo co sie wydarzy.

Rzecz w tym, ze dzis jadac po odbior wizy, zabaralismy rowniez zone Masouda, ktora jest muzulmanka z Indii i rzecz jasna tez potrzebuje wizy. Tak wiec, kiedy utnknelismy w absolutnie niemozliwym do wyobrazenia korku, gdzie samochody wzbijaly ten slynny, duszacy, afganski kurz, rozpoczela sie dyskusja o Indiach. Jasmin przekazala mi wiele ciekawych rzeczy, ale dwie zrobily na mnie szczegolne wrazenie:

1) w Delhi mieszka 40 milionow ludzi, czyli wiecej niz w calej Polsce.
- Jestesmy bogaci w zasoby ludzkie - podkreslila - gorzej ze standardem zycia.

2) - W Indiach panuje obsesja zlota, nie zrozumiesz tego - usmiechnela sie.
- Daj mi sprobowac, na czym to polega?
- Zacznijmy wiec od tego, ze podczas studiow mieszkalam w hostelu. Uniwesytet w Delhi jest najlepszy w calym kraju, wiec mieszkaly tam ze mna osoby z roznych czesci Indii. Byly tez dwie dziewczyny z poludnia (Tamiland). Mozesz sobie wyobrazic, ze na codzien kazda z nich nosila na przegubach po dwie grube bransoletki ze zlota? I co wiecej po dwa zestawy zlotych ciezkich kolczykow. Ale to nie koniec, bo jeszcze kazda miala gruby zloty lancuch. A mialy po dwadziescia lat! Kiedy wyjda za maz rodzina da im jeszcze wiecej zlota.
- To wyglada na dobra inwestycje...
- Ale nikt nie traktuje tego w ten sposob. To pokaz statusu splecznego. Showing off.
- To ma sens.
- A najbardziej niesamowie jest to co sie dzieje w swiatyniach. Zwlaszcza hindu. Wyobraz sobie, ze kazdy ma w domu conajmniej 50 gram zlota. I ze kazdy idzie do swiatyni zlozyc ofiare bogom. Swiatynie maja nieprzebrane ilosci bogactwa, ktore gromadza sie przez wieki i nikt tego nie zuzywa, wiec buduja tylko coraz wieksze pokoje, zeby to magazynowac. W ktoryms momencie rzad odkryl, ze w jednej ze swiatyn tylko srebra jest 17 ton...
- To ciekawe. Ale dlaczego nie uzywaja tego, zeby pomoc biednym?
- ... co?
- No dlaczego tego nie uzyja, zeby pomoc biednym?
- ... no tak jest i juz. To jest wlasnosc swiatyni i tyle.

Patrzylam z okien samochodu na brazowa wode, rwacej rzeki Kabul, na umorusane dzieci spieszace w kierunku przeciwnym niz ja, na osniezone gory okalajace miasto i myslalam o skarbach indyjskych swiatyn, ktore bezuzyteczne i piekne leza sobie w oczekiwaniu, az ta cywilizacja udpadnie i ktos je sobie wezmie nie pamietajac o tym, ze sa taboo. Myslam o rubinach. Rubiny to sa w mojej wyobrazni prawdziwie indyjskie kamienie. A kamienie Afganistanu?

Miala ostatnio w swoim radiowym programie wyjatkowego goscia. Mlodego jubilera. Mobeen ma 24 lata i zalozyl wlasnie swoja wlasna jubilerska firme. Byl bardzo wdziecznym gosciem. Opowiadal o kamieniach, ktore przypisane sa do miesiecy. Moim zdaje sie jest turkus. Niebieski. A obecnie moim absolutnie ulubionym kamieniem jest lapis lazuli - piekny, gleboki granat. Jak wieczorne niebo Afganistanu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz