Afganczycy swietuja Nowy Rok, wraz z nadejsciem wiosny - 20 Marca. Moje Radio, robilo z tej okazji event dla operatora komorkowego MTN - Festiwal Latawcowy. W ciagu jednego dnia w czterech miejscach - glownie Kiting Hill i Quarga Lake (niedaleko Kabulu) rozdalismy 3000 latawcow, ktore jak wiadoma sa tradycyjna zabawka afganskich dzieci, mlodziezy i doroslych.
Moim zadaniem oprocz kontaktu z klientem i pomocy w przygotowaniach eventu, bylo dokumentowanie wydarzenia. Nie moge sie powstrzymac przed opoblikowaniem tego zdjecia. Jednego z 1200, ktore zrobilam tego dnia.
Quarga Lake 20 Marzec 2012 Nawroz Kiting Festiwal.
Lubie moja prace.
niedziela, 25 marca 2012
poniedziałek, 19 marca 2012
Dzien Kobiet
Stoimy przed wielkim namiotem, pod ktorym odbywa sie Internationale Women's Day w Hazarskiej dzielnicy Dashti-Bashti.
Skosnooka pikenosc czyta wiersze, dzieci i kobiety zartuja, sluchaja, rozmawiaja.
Mezczyzni obsluguja wydarzenie, podaja kazdemu suszone owoce podczas przerwy na herbate, gotuja lunch.
Dziewczyny ze Sport sans frontieres i Afghanistan Libre....
...sa dumne poniewaz event jest sukcesem, mimo ze pierwszym w tej dzielicy calkowicie organizowanym przez lokalna spolecznosci. Slonce swieci.
Nagle slysze smiechy - trzej zamozniej wygladajacy mezczyzni zartuja - tak, to moze i jest dzien kobiet, ale 364 inne, sa nasze, sa dniami mezczyzn. Zartuja do moich francuzek z SSF i AL. One sie usmiechaja. A ja patrze w oczy mezczyzn i wiem, ze to w glebi duszy nie jest zart.
Moja nauczycielka yogi, Sayora z Kirgistanu, z tym swoim bardzo "spiritual" podejsciem, mowi: W tym kraju nie ma balansu energii meskiej i zenskiej. Energia meska za bardzo dominuje. Dopoki tak bedzie ten kraj "will be fucked".
Okolo tygodnia temu dowiedzialam sie, ze w Afganistanie zaczelo obowiazywac nowe prawo, ogloszone przez najwyzszy organ religijny w Afganistanie. Prawo to glosi: kobiety i mezczyzni nie moga pracowac w jednym pomieszczeniu. Moj Szef powiedzial mi, ze kompromis z Talibami. I nie byl tym faktem ideologicznie zdruzgotany, ale dodal, ze nie zamierza sie zastosowac.
Wczoraj dotarla do mnie reszta informacji. Nowe "prawo" wcale nie jest prawem, to tylko sugestia organu religijnego. Sek w tym, ze zostala opublikowana na stronie prezydenta Karzaja, zawierajc rowniez takie paragrafy jak:
- kobieta nie moze byc bita jezeli nie lamie prawa szariatu (czyli jezeli lamie, to moze byc bita)
- kobieta musi nosic hijab
- kobieta nie moze wychodzic bez mezczyzny opiekuna
- kobieta i co wazne - kobieta nie moze sie uczyc wspolnie z mezczyznami,
patrzac na obecny Kabul to absurd. Kazde z tych zdan. Kazde z zalecen. Wystarczy pojsc na Uniwesytet w Kabulu i zobaczyc, ze to jakby cofanie sie do sredniowiecza. Chrzanic hijab. My tu mowimy o wspieraniu przez prezydenta Afganistanu lamania praw czlowieka.
Miedzynarodowa spolecznosc kobiet jest oburzona. Wczora slyszalam - my (US), Szwajcarzy, Astralia i Kanada zaplacilismy im za wybory, wylozylismy pieniadze na ich demokracje, a oni? Co oni robia? Lamia konstytucje!
Sytuacja kobiety w Afganistanie zatem sie pogarsza. Pytanie brzmi, jak bedzie wygladac gdy wroca Talibowie. I szczerze - mam nadzieje, ze wtedy juz mnie w Afganistanie nie bedzie i ze bede mogla wtedy pic cappuccino w alternatywnej kafejce Kopenhagi, Sztokholmu, albo moze na rynku jakiegos malego wloskiego miasteczka. Tak, taka jest prawda. Mozemy wywrzec wplyw, mozemy starac sie zmienic rzeczywistosc i nasze wysilki beda miec wymierny rezultat, ale to co Afganistan zdecyduje, wlasnie to sie stanie. Nie to co zdecyduje Spolecznosc Miedzynarodowa. No po poprostu nie w tym kraju.
Skosnooka pikenosc czyta wiersze, dzieci i kobiety zartuja, sluchaja, rozmawiaja.
Mezczyzni obsluguja wydarzenie, podaja kazdemu suszone owoce podczas przerwy na herbate, gotuja lunch.
Dziewczyny ze Sport sans frontieres i Afghanistan Libre....
...sa dumne poniewaz event jest sukcesem, mimo ze pierwszym w tej dzielicy calkowicie organizowanym przez lokalna spolecznosci. Slonce swieci.
Nagle slysze smiechy - trzej zamozniej wygladajacy mezczyzni zartuja - tak, to moze i jest dzien kobiet, ale 364 inne, sa nasze, sa dniami mezczyzn. Zartuja do moich francuzek z SSF i AL. One sie usmiechaja. A ja patrze w oczy mezczyzn i wiem, ze to w glebi duszy nie jest zart.
Moja nauczycielka yogi, Sayora z Kirgistanu, z tym swoim bardzo "spiritual" podejsciem, mowi: W tym kraju nie ma balansu energii meskiej i zenskiej. Energia meska za bardzo dominuje. Dopoki tak bedzie ten kraj "will be fucked".
Okolo tygodnia temu dowiedzialam sie, ze w Afganistanie zaczelo obowiazywac nowe prawo, ogloszone przez najwyzszy organ religijny w Afganistanie. Prawo to glosi: kobiety i mezczyzni nie moga pracowac w jednym pomieszczeniu. Moj Szef powiedzial mi, ze kompromis z Talibami. I nie byl tym faktem ideologicznie zdruzgotany, ale dodal, ze nie zamierza sie zastosowac.
Wczoraj dotarla do mnie reszta informacji. Nowe "prawo" wcale nie jest prawem, to tylko sugestia organu religijnego. Sek w tym, ze zostala opublikowana na stronie prezydenta Karzaja, zawierajc rowniez takie paragrafy jak:
- kobieta nie moze byc bita jezeli nie lamie prawa szariatu (czyli jezeli lamie, to moze byc bita)
- kobieta musi nosic hijab
- kobieta nie moze wychodzic bez mezczyzny opiekuna
- kobieta i co wazne - kobieta nie moze sie uczyc wspolnie z mezczyznami,
patrzac na obecny Kabul to absurd. Kazde z tych zdan. Kazde z zalecen. Wystarczy pojsc na Uniwesytet w Kabulu i zobaczyc, ze to jakby cofanie sie do sredniowiecza. Chrzanic hijab. My tu mowimy o wspieraniu przez prezydenta Afganistanu lamania praw czlowieka.
Afganistan: Hamid Karzaj wystąpił za ograniczeniem praw kobiet
Afganistan: Hamid Karzaj wystąpił za ograniczeniem praw kobiet
06.03.2012
6 marca br. prezydent Afganistanu Hamid Karzaj wyraził poparcia dla regulaminu Rady Ulemów oraz duchowieństwa ograniczającego prawa kobiet.
W postanowieniu jest mowa o tym, że kobietom afgańskim nie zezwala się na odbywanie rozmów w miejscach publicznych, w tym w zakładach pracy z mężczyznami, którzy nie są ich krewnymi. Kobiety powinny studiować oddzielnie od mężczyzn oraz nie wyruszać w podróż ani bliższe przejazdy bez towarzystwa mężczyzn.
Karzaj na konferencji prasowej w Kabulu (stolica Afganistanu) oznajmił, że regulamin „nie łamie praw kobiet, lecz wręcz odwrotnie – chroni i odzwierciedla normy szariatu, wedle którego żyje Afganistan”.
Przypomnijmy jednak, że konstytucja Republiki Islamskiej gwarantuje kobietom jednakowe prawa z mężczyznami, więc postanowienia duchowieństwa są sprzeczne z podstawowym prawem państwa.
Szereg afgańskich ekspertów dostrzegło w reakcji Karzaja oznakę tego, że niedługo do władzy w Afganistanie powrócą talibowie, a kwestia kobiet stanie się kartą przetargową w negocjacjach rządu afgańskiego z opozycją zbrojną.
Źródło: fergananews.com
Opracowanie BIS – Biuletyn Informacyjny Studium
Miedzynarodowa spolecznosc kobiet jest oburzona. Wczora slyszalam - my (US), Szwajcarzy, Astralia i Kanada zaplacilismy im za wybory, wylozylismy pieniadze na ich demokracje, a oni? Co oni robia? Lamia konstytucje!
Sytuacja kobiety w Afganistanie zatem sie pogarsza. Pytanie brzmi, jak bedzie wygladac gdy wroca Talibowie. I szczerze - mam nadzieje, ze wtedy juz mnie w Afganistanie nie bedzie i ze bede mogla wtedy pic cappuccino w alternatywnej kafejce Kopenhagi, Sztokholmu, albo moze na rynku jakiegos malego wloskiego miasteczka. Tak, taka jest prawda. Mozemy wywrzec wplyw, mozemy starac sie zmienic rzeczywistosc i nasze wysilki beda miec wymierny rezultat, ale to co Afganistan zdecyduje, wlasnie to sie stanie. Nie to co zdecyduje Spolecznosc Miedzynarodowa. No po poprostu nie w tym kraju.
środa, 14 marca 2012
Indyjska obsesja zlota
Dzis pojechalam odbebrac moj paszport i wize szesciomiesieczna, dzieki ktorej bede miec prawo do wielokrotnych przyjazdow do tego kraju do wrzesnia. Teoretycznie moge tu nawet spedzic swoje urodziny, ktore wypadaja w latwiej do zapamietania dacie - 11 wrzesnia. Sadze jednak, ze tak sie nie stanie, bo narazie potwierdzilam swoj pobyt do konca maja, a potem - zycie jest pelne zagatkowych zwrotow akcji i nie wiadomo co sie wydarzy.
Rzecz w tym, ze dzis jadac po odbior wizy, zabaralismy rowniez zone Masouda, ktora jest muzulmanka z Indii i rzecz jasna tez potrzebuje wizy. Tak wiec, kiedy utnknelismy w absolutnie niemozliwym do wyobrazenia korku, gdzie samochody wzbijaly ten slynny, duszacy, afganski kurz, rozpoczela sie dyskusja o Indiach. Jasmin przekazala mi wiele ciekawych rzeczy, ale dwie zrobily na mnie szczegolne wrazenie:
1) w Delhi mieszka 40 milionow ludzi, czyli wiecej niz w calej Polsce.
- Jestesmy bogaci w zasoby ludzkie - podkreslila - gorzej ze standardem zycia.
2) - W Indiach panuje obsesja zlota, nie zrozumiesz tego - usmiechnela sie.
- Daj mi sprobowac, na czym to polega?
- Zacznijmy wiec od tego, ze podczas studiow mieszkalam w hostelu. Uniwesytet w Delhi jest najlepszy w calym kraju, wiec mieszkaly tam ze mna osoby z roznych czesci Indii. Byly tez dwie dziewczyny z poludnia (Tamiland). Mozesz sobie wyobrazic, ze na codzien kazda z nich nosila na przegubach po dwie grube bransoletki ze zlota? I co wiecej po dwa zestawy zlotych ciezkich kolczykow. Ale to nie koniec, bo jeszcze kazda miala gruby zloty lancuch. A mialy po dwadziescia lat! Kiedy wyjda za maz rodzina da im jeszcze wiecej zlota.
- To wyglada na dobra inwestycje...
- Ale nikt nie traktuje tego w ten sposob. To pokaz statusu splecznego. Showing off.
- To ma sens.
- A najbardziej niesamowie jest to co sie dzieje w swiatyniach. Zwlaszcza hindu. Wyobraz sobie, ze kazdy ma w domu conajmniej 50 gram zlota. I ze kazdy idzie do swiatyni zlozyc ofiare bogom. Swiatynie maja nieprzebrane ilosci bogactwa, ktore gromadza sie przez wieki i nikt tego nie zuzywa, wiec buduja tylko coraz wieksze pokoje, zeby to magazynowac. W ktoryms momencie rzad odkryl, ze w jednej ze swiatyn tylko srebra jest 17 ton...
- To ciekawe. Ale dlaczego nie uzywaja tego, zeby pomoc biednym?
- ... co?
- No dlaczego tego nie uzyja, zeby pomoc biednym?
- ... no tak jest i juz. To jest wlasnosc swiatyni i tyle.
Patrzylam z okien samochodu na brazowa wode, rwacej rzeki Kabul, na umorusane dzieci spieszace w kierunku przeciwnym niz ja, na osniezone gory okalajace miasto i myslalam o skarbach indyjskych swiatyn, ktore bezuzyteczne i piekne leza sobie w oczekiwaniu, az ta cywilizacja udpadnie i ktos je sobie wezmie nie pamietajac o tym, ze sa taboo. Myslam o rubinach. Rubiny to sa w mojej wyobrazni prawdziwie indyjskie kamienie. A kamienie Afganistanu?
Miala ostatnio w swoim radiowym programie wyjatkowego goscia. Mlodego jubilera. Mobeen ma 24 lata i zalozyl wlasnie swoja wlasna jubilerska firme. Byl bardzo wdziecznym gosciem. Opowiadal o kamieniach, ktore przypisane sa do miesiecy. Moim zdaje sie jest turkus. Niebieski. A obecnie moim absolutnie ulubionym kamieniem jest lapis lazuli - piekny, gleboki granat. Jak wieczorne niebo Afganistanu.
Rzecz w tym, ze dzis jadac po odbior wizy, zabaralismy rowniez zone Masouda, ktora jest muzulmanka z Indii i rzecz jasna tez potrzebuje wizy. Tak wiec, kiedy utnknelismy w absolutnie niemozliwym do wyobrazenia korku, gdzie samochody wzbijaly ten slynny, duszacy, afganski kurz, rozpoczela sie dyskusja o Indiach. Jasmin przekazala mi wiele ciekawych rzeczy, ale dwie zrobily na mnie szczegolne wrazenie:
1) w Delhi mieszka 40 milionow ludzi, czyli wiecej niz w calej Polsce.
- Jestesmy bogaci w zasoby ludzkie - podkreslila - gorzej ze standardem zycia.
2) - W Indiach panuje obsesja zlota, nie zrozumiesz tego - usmiechnela sie.
- Daj mi sprobowac, na czym to polega?
- Zacznijmy wiec od tego, ze podczas studiow mieszkalam w hostelu. Uniwesytet w Delhi jest najlepszy w calym kraju, wiec mieszkaly tam ze mna osoby z roznych czesci Indii. Byly tez dwie dziewczyny z poludnia (Tamiland). Mozesz sobie wyobrazic, ze na codzien kazda z nich nosila na przegubach po dwie grube bransoletki ze zlota? I co wiecej po dwa zestawy zlotych ciezkich kolczykow. Ale to nie koniec, bo jeszcze kazda miala gruby zloty lancuch. A mialy po dwadziescia lat! Kiedy wyjda za maz rodzina da im jeszcze wiecej zlota.
- To wyglada na dobra inwestycje...
- Ale nikt nie traktuje tego w ten sposob. To pokaz statusu splecznego. Showing off.
- To ma sens.
- A najbardziej niesamowie jest to co sie dzieje w swiatyniach. Zwlaszcza hindu. Wyobraz sobie, ze kazdy ma w domu conajmniej 50 gram zlota. I ze kazdy idzie do swiatyni zlozyc ofiare bogom. Swiatynie maja nieprzebrane ilosci bogactwa, ktore gromadza sie przez wieki i nikt tego nie zuzywa, wiec buduja tylko coraz wieksze pokoje, zeby to magazynowac. W ktoryms momencie rzad odkryl, ze w jednej ze swiatyn tylko srebra jest 17 ton...
- To ciekawe. Ale dlaczego nie uzywaja tego, zeby pomoc biednym?
- ... co?
- No dlaczego tego nie uzyja, zeby pomoc biednym?
- ... no tak jest i juz. To jest wlasnosc swiatyni i tyle.
Patrzylam z okien samochodu na brazowa wode, rwacej rzeki Kabul, na umorusane dzieci spieszace w kierunku przeciwnym niz ja, na osniezone gory okalajace miasto i myslalam o skarbach indyjskych swiatyn, ktore bezuzyteczne i piekne leza sobie w oczekiwaniu, az ta cywilizacja udpadnie i ktos je sobie wezmie nie pamietajac o tym, ze sa taboo. Myslam o rubinach. Rubiny to sa w mojej wyobrazni prawdziwie indyjskie kamienie. A kamienie Afganistanu?
Miala ostatnio w swoim radiowym programie wyjatkowego goscia. Mlodego jubilera. Mobeen ma 24 lata i zalozyl wlasnie swoja wlasna jubilerska firme. Byl bardzo wdziecznym gosciem. Opowiadal o kamieniach, ktore przypisane sa do miesiecy. Moim zdaje sie jest turkus. Niebieski. A obecnie moim absolutnie ulubionym kamieniem jest lapis lazuli - piekny, gleboki granat. Jak wieczorne niebo Afganistanu.
sobota, 10 marca 2012
2 weeks
Nie pisalam dwa tygodnie. W dodatku skonczylam na takiej dramatycznej notatce.
Nie, nic mi nie jest.
Co sie wydarzylo w ciagu ostatnich pietnastu dni? Bardzo, bardzo duzo.
Wpadka kulinarno-polityczna
Siedze z moim szefem, jego przyjacielem i ich znajoma, ktora w oczekiwaniu na wize do Dubaju, zamieszkala ze mna w moim mieszkaniu. Siedzimy sobie i pijemy Stolicznaja z przemytu. To znaczy oni pija. Ja dostalam moje piwo - prawdziwego zimnego Heinekena. Lekkie tematy do rozmowy, na stol wjezdzaja super-ostre skrzydelka z New York Fried Chicken i ku mojej radosci - salatka z kalafiorem. Kalafior na stole oznacz, ze moge pochwalic sie nowym slowem w dari, ktore poznalam tego samego dnia. Wiec mowie
- Ach! Jaki wspanialy GULBBUDIN!
Wybuch smiechu.
Teraz tlumacze. Powiedziec - Ach jaki wspanialy Gulbbudin - to tak jakby powiedziec - ten Hitler jest naprawde wyborny, albo - ten Stalin wspaniale smakuje.
Gulbeldin Hekmatiar byl jednym przywodcow mujahedinskich i zabil bardzo wielu ludzi. Kalafior w dari to - GULBI.
O tym jak Sulaiman wylecial na kopach
Czwartek wieczorem. Wychodze na impreze. Moj szef tez ma isc, wiec przychodza do niego znajomi. Przychodzi pierwszy i jest kompletnie pijany. Przypominam, ze jestesmy w kraju w ktorym panuje zakaz sprzedazy alkoholu. Soulaiman jest po prostu absolutnie narabany. Tak bardzo, ze nie jest w stanie mowic. Na szczescie nie musze z nim przebywac, bo na impreze ide ze swoimi znajomymi. Czekam az po mnie przyjada, bo dzwonili, ze beda za 10 minut. Ide na gore, do mieszkania - mojej malej ostoi prywatnosci - zeby zmienic buty na kozaki, bo sie zorientowalam ze pada. Zdejmuje cizemki, zakladam pierwszego kozaka i nagle slysze, ze ktos otwiera zewnetrzne drzwi do mojego przedpokoju. No tak - nie zamknelam ich, bo poszlam tylko zmienic buty. Mysle sobie - to pewnie Small Guy, jak nazywam naszego house keepera/sluzacego. Ale nie... Kroki, ktos idze w strone moich drzwi. Ktos znacznie ciezszy niz Small Guy. Wstaje. W jednym kozaku. Dzrzwi sie otwieraja i wtacza sie Souleiman.
- Co ty tu robisz?! To jest moja prywatna przestrzen! Nie zapraszalam cie tu.
On jest tak pijany, ze nie jest w stanie nic z siebie wydusic. Patrzy na mnie. Mija chwila. Ja patrze na niego i opanowujac sie zakladam drugiego kozaka. To co stalo sie potem omal nie doprowadzilo go do powaznego uszczerbku na zdrowiu, bo kiedy "subtelnie dalam mu do zrozumienia" ze nie zycze sobie pijanych Afganczykow w pokoju, o malo nie sturlal sie ze schodow. A potem rozpentalam taka burze, ze moj szef nie odbiera od niego telefonu od dwoch tygodni. I chyba trzy razy mnie przepraszal. Moj szef. Bo Soulaiman oczywiscie nie ma mojego numeru. Moj szef nie wybaczy mu tej zniewagi jeszcze dlugo. Moj szef jest Pasztunem i co by nie mowic o jego ego, na honor mu lepiej nie wchodzic. A Souleiman przekraczajac prog mojego pokoju wszedl na honor mojego szefa.
A ja? No coz. Poradzilam sobie sama z wywaleniem go z mojego pokoju. I jestem pewna, ze juz nic takiego nigdy wiecej sie nie powtorzy. Chocby dlatego, ze goscie przestali odwiedzac mojego szefa.
Settlers of Catan w Kabulu
Marysia jest tu od czterech lat, a jej narzeczony Tom tez dosc dlugo. Poznali sie tutaj. Fajna z nich para. Co piatek w ich domu gramy w Osadnikow. Towarzystwo jest naprawde wyjatkowe. To jest temat na osobna notatke, ale chcialabym tylko zaznaczyc, ze raz wygralam :)
Deal
Zrobilam wiekszy deal. Moje radio staje sie dzieki mnie rowniez firma eventowa. Organizujemy festiwal latwacowy w zwiazku z afganskim Nowym Rokiem, czyli Naw Roz, ktory wypada 20 Marca. Sponsorem jest duza firma telekomunikacyjna. Uwazam, ze to mega fajne. Naw Roz Kiting Festival. Cieszy mnie to, bo to bedzie prawdziwy fun. Tylko szkoda, ze nie bede tam na wzgorzu latawcowym. A nie bede.
Yoga
Trzy razy w tygodniu chodze na yoge. W poniedzialek wybieram sie na squosha. Nie... W Kabulu nie ma co robic ;) To miasto chowa przed oczami nowoprzybylych tajemnice roznych masci. Obowiazuje za to bardzo nie-sekretna zasada: - Masz kase, to wchodzisz. - No i jeszcze cos. Jezeli jestes Afganczykiem, to masz problem.
Dwa tygodnie to duzo czasu. Dwa tygodnie to duzo zmian. W tym swiecie czas plynie szybciej i nawet monitonia jest urozmaicona.
No i wiosna przyszla. Robi sie cieplo.
Nie, nic mi nie jest.
Co sie wydarzylo w ciagu ostatnich pietnastu dni? Bardzo, bardzo duzo.
Wpadka kulinarno-polityczna
Siedze z moim szefem, jego przyjacielem i ich znajoma, ktora w oczekiwaniu na wize do Dubaju, zamieszkala ze mna w moim mieszkaniu. Siedzimy sobie i pijemy Stolicznaja z przemytu. To znaczy oni pija. Ja dostalam moje piwo - prawdziwego zimnego Heinekena. Lekkie tematy do rozmowy, na stol wjezdzaja super-ostre skrzydelka z New York Fried Chicken i ku mojej radosci - salatka z kalafiorem. Kalafior na stole oznacz, ze moge pochwalic sie nowym slowem w dari, ktore poznalam tego samego dnia. Wiec mowie
- Ach! Jaki wspanialy GULBBUDIN!
Wybuch smiechu.
Teraz tlumacze. Powiedziec - Ach jaki wspanialy Gulbbudin - to tak jakby powiedziec - ten Hitler jest naprawde wyborny, albo - ten Stalin wspaniale smakuje.
Gulbeldin Hekmatiar byl jednym przywodcow mujahedinskich i zabil bardzo wielu ludzi. Kalafior w dari to - GULBI.
O tym jak Sulaiman wylecial na kopach
Czwartek wieczorem. Wychodze na impreze. Moj szef tez ma isc, wiec przychodza do niego znajomi. Przychodzi pierwszy i jest kompletnie pijany. Przypominam, ze jestesmy w kraju w ktorym panuje zakaz sprzedazy alkoholu. Soulaiman jest po prostu absolutnie narabany. Tak bardzo, ze nie jest w stanie mowic. Na szczescie nie musze z nim przebywac, bo na impreze ide ze swoimi znajomymi. Czekam az po mnie przyjada, bo dzwonili, ze beda za 10 minut. Ide na gore, do mieszkania - mojej malej ostoi prywatnosci - zeby zmienic buty na kozaki, bo sie zorientowalam ze pada. Zdejmuje cizemki, zakladam pierwszego kozaka i nagle slysze, ze ktos otwiera zewnetrzne drzwi do mojego przedpokoju. No tak - nie zamknelam ich, bo poszlam tylko zmienic buty. Mysle sobie - to pewnie Small Guy, jak nazywam naszego house keepera/sluzacego. Ale nie... Kroki, ktos idze w strone moich drzwi. Ktos znacznie ciezszy niz Small Guy. Wstaje. W jednym kozaku. Dzrzwi sie otwieraja i wtacza sie Souleiman.
- Co ty tu robisz?! To jest moja prywatna przestrzen! Nie zapraszalam cie tu.
On jest tak pijany, ze nie jest w stanie nic z siebie wydusic. Patrzy na mnie. Mija chwila. Ja patrze na niego i opanowujac sie zakladam drugiego kozaka. To co stalo sie potem omal nie doprowadzilo go do powaznego uszczerbku na zdrowiu, bo kiedy "subtelnie dalam mu do zrozumienia" ze nie zycze sobie pijanych Afganczykow w pokoju, o malo nie sturlal sie ze schodow. A potem rozpentalam taka burze, ze moj szef nie odbiera od niego telefonu od dwoch tygodni. I chyba trzy razy mnie przepraszal. Moj szef. Bo Soulaiman oczywiscie nie ma mojego numeru. Moj szef nie wybaczy mu tej zniewagi jeszcze dlugo. Moj szef jest Pasztunem i co by nie mowic o jego ego, na honor mu lepiej nie wchodzic. A Souleiman przekraczajac prog mojego pokoju wszedl na honor mojego szefa.
A ja? No coz. Poradzilam sobie sama z wywaleniem go z mojego pokoju. I jestem pewna, ze juz nic takiego nigdy wiecej sie nie powtorzy. Chocby dlatego, ze goscie przestali odwiedzac mojego szefa.
Settlers of Catan w Kabulu
Marysia jest tu od czterech lat, a jej narzeczony Tom tez dosc dlugo. Poznali sie tutaj. Fajna z nich para. Co piatek w ich domu gramy w Osadnikow. Towarzystwo jest naprawde wyjatkowe. To jest temat na osobna notatke, ale chcialabym tylko zaznaczyc, ze raz wygralam :)
Deal
Zrobilam wiekszy deal. Moje radio staje sie dzieki mnie rowniez firma eventowa. Organizujemy festiwal latwacowy w zwiazku z afganskim Nowym Rokiem, czyli Naw Roz, ktory wypada 20 Marca. Sponsorem jest duza firma telekomunikacyjna. Uwazam, ze to mega fajne. Naw Roz Kiting Festival. Cieszy mnie to, bo to bedzie prawdziwy fun. Tylko szkoda, ze nie bede tam na wzgorzu latawcowym. A nie bede.
Yoga
Trzy razy w tygodniu chodze na yoge. W poniedzialek wybieram sie na squosha. Nie... W Kabulu nie ma co robic ;) To miasto chowa przed oczami nowoprzybylych tajemnice roznych masci. Obowiazuje za to bardzo nie-sekretna zasada: - Masz kase, to wchodzisz. - No i jeszcze cos. Jezeli jestes Afganczykiem, to masz problem.
Dwa tygodnie to duzo czasu. Dwa tygodnie to duzo zmian. W tym swiecie czas plynie szybciej i nawet monitonia jest urozmaicona.
No i wiosna przyszla. Robi sie cieplo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)