W poniedziałek dowiedziałam się, że pod koniec tygodnia będzie czekać na mnie - w afgańskiej ambasadzie - wiza. Przyjmuję to z dystansem. No bo kto wie? A może jeszcze się przedłuży? W każdym razie mam wrażenie, że mój wyjazd powoli, powoli nadchodzi.
Nie pisałam od bardzo długiego czasu. Było to oczywiście podyktowane tym, że jeżeli nie miałam wpływu na przyśpieszenie procesu wizowego, wolałam nie myśleć cały czas o wyjeździe, tylko zająć się sprawami do załatwienia w Warszawie. To jasne, bo "czekanie" jest jak gorączka. A tak mogłam cieszyć się życiem, pracować i być z bliskimi.
Jak dostanę wizę napiszę. A narazie zmieniłam szablon. Kosmetyka.
No i jeszcze artykuł